Właśnie mija 72. rocznica krwawych, ale zwycięskich bojów 1 Armii Wojska Polskiego toczonych w ramach tzw. Operacji Pomorskiej. Nie sposób opisać całościowo przebieg walk, jednak warto przypomnieć kluczowe momenty tej operacji i bohaterskie dokonania polskich żołnierzy.
Luty i marzec 1945 to dni chwały oręża polskiego. Po raz pierwszy od 1939 roku do walk przystąpił polski armijny związek operacyjny realizujący samodzielne zadania. Nie sposób opisać całościowo przebieg walk, jednak warto przypomnieć kluczowe momenty tej operacji i bohaterskie dokonania polskich żołnierzy.
Geneza operacji
Zima 1945 roku to przełomowy moment II Wojny Światowej. 17 stycznia rozpoczęła się wielka zimowa ofensywa Armii Czerwonej. Do ataku ruszyło 2,2 mln żołnierzy zgrupowanych w dwóch frontach i 7 000 czołgów, wspieranych przez 33 000 dział i moździerzy oraz 5 000 samolotów.
W ogólnym kierunku na Poznań, Odrę i Berlin nacierał 1 Front Białoruski dowodzony przez marszałka Grigorija Żukowa. Po rozbiciu linii obrony wojsk niemieckich, które przeszły do odwrotu, wojska radzieckie rozpoczęły pościg, okrążając i niszcząc oddziały hitlerowskie w „kotłach” i izolowanych twierdzach. Wytworzyła się sytuacja, gdzie czołowe oddziały radzieckie dotarły pod Kostrzyn nad Odrą, mając po prawej flance na północy „nawis” wojsk niemieckich na terenie Pomorza Zachodniego i Gdańskiego oraz Prus Wschodnich.
1 Armia Wojska Polskiego wchodząca w jego skład, wykonywała zadania na prawej północnej flance w ramach tzw. „Operacji Wiślańsko Odrzańskiej”. Główne siły 1 Frontu Białoruskiego nacierały w kierunku Odry, Polacy zaś mieli je osłonić i przełamać niemiecką obronę na północy opartą o fortyfikacje tzw. „Wału Pomorskiego”. Zamierzeniem dowództwa frontu było rozcięcie hitlerowskiej Grupy Armii „Wisła” operującej na Pomorzu Zachodnim i rozbicie hitlerowskiego zgrupowania zagrażającego natarciu na Berlin. Radziecki wywiad donosił o koncentracji niemieckich sił pancernych do kontrataku, późniejsza niemiecka operacja „Sonnenwende” .
I Armia Wojska Polskiego orde de batale
I Armią WP sformowaną z żołnierzy „tułaczy” ZSRR i uzupełnioną w 1944 roku na terenie Polski, dowodził generał Stanisław Popławski. Polski związek liczył 75 581 żołnierzy i oficerów 638 dział i 514 moździerzy, 105 czołgów i dział pancernych. W skład armii wchodziły następujące oddziały: 1,2,3 i 6 Dywizje Piechoty, 1 Samodzielna Brygada Kawalerii, brygady artylerii ciężkiej, brygady haubic, brygada artylerii przeciwpancernej. Wojska szybkie reprezentowały: 1 Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte oraz 4 pułk czołgów ciężkich i wiele mniejszych oddziałów. Armię wspierała 4 Mieszana Dywizja Lotnicza operująca z lotniska Sanniki i Bydgoszcz.
Po drugiej stronie broniąca „Wału Pomorskiego” Grupa Armii „Wisła” dowodzona była przez samego Reichsfuhrera Heinricha Himmlera i była związkiem zróżnicowanym pod względem jakości oddziałów. Grupa Armii była na etapie wzmacniania. Niemcy szykowali kontratak na skrzyło radzieckich wojsk prących ku Odrze na Berlin i ściągali tu z jednostki z Niemiec i Kurlandii. W pasie natarcia Polaków, ufortyfikowanych pozycji broniła Grupa Korpuśna „von Tettau” i X Korpus SS. Trzeba uczciwie przyznać, że jednostki niemieckie w dużej mierze miały charakter improwizowany, składały się one z grup pułkowych o charakterze zbiorczym, a w części z podchorążych lokalnych szkół oficerskich. Walczyli z Polakami SS mani z Łotwy, Holandii w ramach 15 Dywizji SS „Lettland” oraz batalion Volkssturmu „Deutsch Krone”. Z drugiej strony, teren poprzecinany jeziorami, lasami, wzgórzami i bagnistymi dolinami nie sprzyjał natarciu. Zaś ochrona, jaką dawały umocnienia i to tak stałe fortyfikacje, schrony bojowe, tradytory, jak i liczne umocnienia polowe oraz przeszkody inżynieryjne, radykalnie wzmacniały możliwości obronne.
Przełamanie głównej pozycji Wału Pomorskiego
I Armia Wojska Polskiego, w ramach opracowanych w dowództwie frontu planów miała zaatakować Niemców z obszaru Bydgoszczy , w pierwszym etapie , w kierunku na Jastrowie i Podgaje. Niezwykle surowa zima, śnieg i mróz, wywołała tzw. „kryzys paliwowy” i armia miała ograniczone możliwości mobilnościowe. Mimo to w ciężkich walkach 1 Dywizja Piechoty zdobyła Podgaje. Następnie, ta wykrwawiona dywizja przeszła do II rzutu armii i główną operację przełamania Wału Pomorskiego wykonywały 4 i 6 Dywizje piechoty. 4 lutego 1945 roku obie dywizje po zdobyciu Jastrowia podeszły pod główną pozycję „Wału Pomorskiego” biegnącą za jeziorami: Dobre, Zbiczno, Smolne, Łubianka. Przed frontem Polaków ciągnął się pas niemieckich umocnień budowanych w latach 1932-1945. Ogółem w pasie natarcia wojsk polskich znajdowało 35 schronów bojowych osłoniętych polami minowymi , drutem kolczastym i przeszkodami przeciwpancernymi. Całość uzupełniały fortyfikacje polowe z okopami, transzejami i pozycjami artylerii. Pozycje obsadzała dywizja „Markisch Friedland” oraz 48 pułk zmotoryzowany SS, dwa bataliony niszczycieli czołgów „Emil” i „Friedrich” oraz oddziały pospolitego ruszenia czyli Volkssturmu”. Ogółem Niemcy wystawili 11 batalionów piechoty wspieranych przez 140 dział i moździerzy, oraz nieliczne działa samobieżne.
Polskie dywizje (4 DP i 6 DP) wspierał 11 Pułk Artylerii Haubic, 5 Brygada Artylerii Ciężkiej oraz 8 i 10 batalion saperów.
Głównego przełamania dokonano w bitwie pod Dobrzycą w dniach 5-8 lutego 1945 roku. Przełomowe natarcie wykonywała 4 Dywizja Piechoty, a część jej batalionów, które przeniknęły na tyły Niemców, walczyło w okrążeniu. Kluczowym był atak na przesmyk nad jeziorem Zbiczno. Znajdował się tam ufortyfikowany punkt oporu hitlerowców. Szkieletem obrony był wielokrotnie szturmowany bunkier, który w końcu zniszczono brawurowym atakiem. Na pierwszą linię, ręcznie, pod osłoną ognia broni maszynowej, przytoczono ciężką haubicę kalibru 122 mm. Następnie z najbliżej odległości, wyśmienicie celując, obsługujący działo oficerowie trafili w strzelnicę bunkra, likwidując znajdującą się wewnątrz hitlerowską załogę. Do natarcia poderwały się grupy szturmowe polskiej piechoty, zdobywając atakiem na bagnety niemiecką pozycję. W powstały wyłom, dowódca armii gen Popławski, wprowadził 1 Dywizję Piechoty. Aby poszerzyć lukę w niemieckiej obronie, 7 lutego do walk weszła 3 Dywizja Piechoty i 13 pułk artylerii pancernej tocząc bitwę pod Jaksicami.
8 lutego Polacy wyszli na tyły, bezskutecznie atakowanego przez Rosjan, niemieckiego zgrupowania w Wałczu. Do dziś można podziwiać tam przemyślny system niemieckich schronów bojowych i bunkrów położonych na dominującym wzgórzu tzw. „czapkę Hitlera”.
1 Armia rozpoczęła atak w kierunku Czaplinka, a ugrupowanie uderzeniowe, w składzie 1 i 2 DP oraz 1 Brygady Pancernej, 4 pułku czołgów ciężkich oraz 13 pułku artylerii pancernej w ciężkiej bitwie zdobyło Mirosławiec. Polskie oddziały ostatecznie rozbiły siły niemieckie i przeszły do działań pościgowych.
Ogółem podczas walk o główną pozycję „Wału Pomorskiego” poległo i zostało rannych przeszło 10 tys. polskich żołnierzy. Niemcy i ich sojusznicy, stracili 8 tys. poległych i 1,5 tys. wziętych przez wojska polskie jeńców. Ponadto szacuje się, że w walkach oddziały polskie zniszczyły ok. 30 czołgów i dział pancernych, do 130 dział i moździerzy. Zdobyto lub zniszczono 630 samochodów, oraz 27 schronów bojowych „Wału Pomorskiego”.
Podgaje – zbrodnia wojenna łotewskich SS-manów
31 stycznia 1945 roku 1 Dywizja im. Tadeusza Kościuszki prowadziła rozpoznanie bojem obszaru nad rzeką Gwdą, na linii której broniła się 15 Dywizja (łotewska) SS. 3 pułk płk. Aleksandra Archipowicza uchwycił most na Gwdzie. Licząca 80 ludzi 4 kompania porucznika Sofki rozpoczęła marsz w kierunku Podgajów, które w oparciu o błędne meldunki rozpoznania uznawano za zajęte przez oddziały radzieckie. Niestety polska kompania dostała się w zasadzkę. Wysoki mróz, śnieg zrywał łączność i wzajemną komunikację polskich oddziałów. Polacy zostali okrążeni i rozbici. Niemcy dysponowali oddziałami narciarzy co dodatkowo dawało im przewagę manewru. W szczególności z Polakami walczyli tu SS-mani z 48. Zmotoryzowanego Pułku SS „General Seyffardt”. Łotewscy SS-mani ciężko rannych polskich żołnierzy porucznika Sofki, dobijali strzałami w głowę na miejscu. Wziętych do niewoli 32 jeńców, Łotysze poddali nieludzkim torturom. Przesłuchiwani polscy żołnierze i oficerowie, wracali z połamanymi rękoma i nogami, lub wręcz byli przynoszeni. W tym momencie nie widząc szans na przeżycie kilku Polaków uciekło. Pozostałych SS-mani zamknęli w szopie wiążąc drutem kolczastym i łańcuchami. Tak związanych polskich żołnierzy i oficerów oblali benzyną i żywcem spalili. Pośród wcześniej uciekających, dwom żołnierzom udało dotrzeć do polskich pozycji. Byli to naoczni świadkowie tragedii kompanii porucznika Sofki i zbrodni wojennej Łotyszy: porucznik Zbigniew Frugała i kapral Bondziurecki.
Po wojnie śledztwo w tej sprawie prowadziła Koszalińska Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich a po 1989 roku, w demokratycznej Polsce, Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie. Sięgnięto do archiwów polskich i niemieckich oraz relacji świadków. Niestety, jednoznacznie odpowiedzialnych za zbrodnię nie ustalono. Na obszarze Podgajów walczyli wówczas tak SS-mani z Łotwy, jak i Holendrzy, a także oddział niemiecki w sile niepełnego batalionu – tzw. Kampfgruppe „Scheibe”, dowodzona przez SS-Obersturmbannführera Siegfrieda Scheibe.
Mimo prób wybielania się Łotyszy, historycy skłaniają się ku ocenie, że zbrodnia w Podgajach to ich dzieło. Potwierdza to okrucieństwo podczas walk z kompanią porucznika Sofki, zbezczeszczenie ciał poległych żołnierzy oraz torturowanie jeńców w Podgajach czemu dał świadectwo uratowany porucznik Furgała oraz polski robotnik przymusowy znajdujący się na miejscu.
Rozbicie X Korpusu SS
Po kilkudniowym przejściu 1 Armii WP do obrony, pod koniec lutego 1945 roku, rozkazem marszałka Żukowa, armię rzucono znów do natarcia. Miała znów przełamać front. Jej przeciwnikiem były elementy Grupy korpuśnej „Von Tettau” i X Korpus SS w składzie 164 dywizji, Dywizji Piechoty „Barwalde” i 5 Dywizji Lekkiej dowodzonej przez generała Krappe. W toku ciężkich walk, pod Borujskiem, Czaplinkiem, Starym Drawskiem, przeciwnik wojsk polskich został rozbity i zepchnięty do odwrotu. Oddziałom niemieckim, drogi ucieczki, odcięły radzieckie wojska 1 Armii Pancernej Gwardii, generała Katukowa. Hitlerowskie wojska zostały okrążone i w okolicach Świdwina całkowicie unicestwione. Do polskiej niewoli trafił generał Wilhelm Reithel dowódca Dywizji „Barwalde” oraz dowódca 402 Dywizji z.bV. gen. Siegmund von Schleinitz. Całkowitej likwidacji uległy aż trzy hitlerowskie dywizje. Do niewoli polskiej trafiło 6 000 jeńców i bogata zdobycz wojenna: 277 dział, 126 moździerzy, 25 czołgów i samochodów pancernych oraz 850 samochodów ciężarowych.
Ceną za to spektakularne zwycięstwo były jednak bolesne straty. Podczas tej operacji poległo 861 żołnierzy polskich, 627 uznano za zaginionych a 2452 zostało rannych.
Borujsko – ostatnia szarża polskiej kawalerii
Bitwa o Borujsko to przełomy fragment II etapu bitwy 1 Armii WP na Wale Pomorskiem. 1 marca 1945 roku umocnienia niemieckiej pozycji ryglowej „Wału Pomorskiego”, zajmowane przez oddziały 163 Dywizji Piechoty ze składu X Korpusu SS, zaatakowali polscy żołnierze. Generał Stanisław Popławski skierował do ataku 1 Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki i 2 Dywizję Piechoty im. Jana Henryka Dąbrowskiego oraz 14. pułk 6. Pomorskiej Dywizji Piechoty.
Początkowo, atakujące oddziały polskie, pokonujące rozmokły i trudny teren, jak również silny opór wroga i powoli posuwały się naprzód. Jednakże na wyznaczonym kierunku natarcia 2 Dywizja Piechoty została zatrzymana. Hitlerowcy bronili się w umocnieniach polowych we wsi Borujsko. Pozycje faszystów wzmacniały żelbetonowe schrony bojowe , zabezpieczone rowem przeciwczołgowym i licznymi polami minowym. Załogi bunkrów prowadziły celny i skuteczny ogień z broni maszynowej (słynne MG-42), a polskie czołgi niszczyły okopane legendarne armaty przeciwpancerne Pak43 kalibru 88 mm. Obronę ułatwiał Niemcom otwarty teren oraz położenie Borujska na wzniesieniu górującym nad okolicą. Kolejny atak Polaków prowadzony przez 4 pułk piechoty oraz batalion czołgów T-34, wspieranych baterią dział samobieżnych SU-76 z 13 pułku artylerii pancernej oraz siedzący na czołgach jako desant batalion piechoty zmotoryzowanej 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte, załamał się w ogniu obrony. Ginęli żołnierze płonęły polskie czołgi. Sztab polskich wojsk skierował wówczas do walk grupę kawalerii pod dowództwem porucznika Zbigniewa Staraka. 220-osobowa grupa składała się z dwóch szwadronów 3 Pułku Ułanów 1 Samodzielnej Brygady Kawalerii i 2 baterii kaliber 75 mm, z 4 Dywizjonu Artylerii Konnej. Brawurowy atak wąwozem, doprowadził do walki wręcz z hitlerowcami. Szable, bagnety i granaty rozstrzygnęły starcie na najbliższym dystansie.
Za cenę 7 zabitych i kilkunastu rannych ułanów, wieś została zdobyta. Ogółem w bitwie pod Borujskiem zginęło 7 ułanów, 124 żołnierzy piechoty i 16 pancerniaków, a przeszło 300 polskich żołnierzy zostało rannych. Hitlerowcy stracili 500 zabitych i ok. 50 jeńców.
Tym brawurowym i zwycięskim epizodem, zakończyła się licząca przeszło 1000 lat szczytna historia walk polskiej jazdy. Była to ostatnia szarża w historii polskiej kawalerii. Sama brygada przeformowana w maju 1945 roku w dywizję została rozformowana w 1947 roku.
Zdobycie Festung Kolberg i zaślubiny Polski z morzem
Bitwa o twierdzę Kołobrzeg, to 11-dniowe krwawe zmagania głównego zgrupowania 1 Armii Wojska Polskiego, liczące pod koniec bitwy 29 000 polskich żołnierzy z hitlerowską załogą twierdzy wpieranej z morza przez okręty wojenne Kriegsmarine. Kołobrzegu bronił liczący 10 000 żołnierzy hitlerowski garnizon twierdzy, dowodzony przez barwną postać weterana „Africa Korps”, byłego mieszkańca Południowej Afryki płk. Fritza Wilhelma Fulride. Bitwa o Kołobrzeg, to największa miejska bitwa wojska polskiego. Bitwa zwycięska, o znaczeniu strategicznym, która złotymi zgłoskami zapisała się w historii oręża polskiego.
W skład obrony miasta wchodziły niedobitki z dywizji: 15 Dywizji Grenadierów SS „Lettland”, DP „Barwalde”, bataliony budowlane, rezerwowe i „Volkssturm”. 15 marca do Kołobrzegu ze Świdwina przybył batalion alarmowy „Kell” z 5 pułku fortecznego. Wsparcie obrońcom zapewniały czołgi Grupy Pancernej „Bayer”, sformowanej na bazie remontowanych czołgów Dywizji Pancernej „Holstein” oraz pociąg pancerny Panzerzug 72A dowodzony przez kpt. Rominga. Relatywnie silna była niemiecka artyleria, składająca się z przeciwlotniczych dział kalibru 88 i 105 mm, dział nabrzeżnych 280 mm, haubic 105 mm oraz 19 ciężkich wyrzutni rakietowych kalibru 280 mm „Nebelwerfer”. Z morza garnizon twierdzy swą artylerią wspierały dwa niszczyciele flotylli „Narwik”, Z-34 i Z-43 każdy z czterema armatami 150 mm oraz okresowo pancerniki kieszonkowe „Lutzow” i „Admirał Scheer”.
Problemem obrońców była sytuacja humanitarna. W mieście znajdowała się licząca ok. 85 000 grupa uchodźców, którą trzeba było ewakuować. Miasto przed wojną liczyło niespełna 30 tys. mieszkańców.
4 marca twierdzę zaatakował 45 Korpus Pancerny płk. Morgunowa 1 Armii Pancernej Gwardii, a następnie 272 Dywizja Strzelców z 19 Armii ze składu 2 Frontu Białoruskiego. Trwające kilka dni ataki Armii Czerwonej załamały się w ogniu obrony i zakończyły się fiaskiem. 7 marca pod miasto podeszła 1 Armia Wojska Polskiego i rozpoczęła się trwająca 11 dni krwawa bitwa.
Najpierw z marszu do ataku ruszyła 6 Dywizja Piechoty generała Szejpaka, potem generał Popławski skierował do ataku na miasto 3 Dywizję Piechoty i wsparcie artyleryjskie (3 Brygada Haubic – 60 haubic 122 mm i 5 Brygada Artylerii Ciężkiej – 36 armatohaubic 152 mm). Obrońcy walcząc w oparciu o umocnienia polowe, ufortyfikowane koszary, osłonięte rowem przeciwpancernym stawiali silny opór. O zaciekłości walk niech świadczy fakt, że na dokonany 12 marca wyłom 7 pułku z 3 Dywizji, która zdobyła kościół św. Jerzego, hitlerowcy wykonali 11 desperackich kontrataków. Polacy wykrwawiali się w ciężkiej miejskiej bitwie walcząc o każdy dom i barykadę bronioną przez Niemców.
12 marca, w obliczu nieskuteczności ataku, dowódca Frontu marszałek Żukow zezwolił na dalsze wzmocnienie sił. Do walk weszły: 4 Dywizja Piechoty, dwa pułki artylerii przeciwlotniczej, 4 pułk czołgów ciężkich z czołgami IS-2 uzbrojonych w działa 122 mm radzieckie odpowiedniki „Tygrysów”.
13-14 marca 1945 roku Polacy zdobyli przednią linię obrony, w tym tzw. „Białe koszary”. W budynkach koszar dokonano makabrycznego odkrycia. W jednym z pomieszczeń hitlerowcy spalili żywcem 13 polskich żołnierzy, których wcześniej wzięli do niewoli. Do walk włączyło się też polskie lotnictwo, ataki szturmowych IŁ-2 zniszczyły wiele niemieckich dział i wyeliminowały niemało faszystowskich żołnierzy.
15 marca drogą morską, Niemcy przerzucili liczący 400 żołnierzy batalion „Kell” i rzucili go do kontrataku. Daremnie. Polskie natarcie przełamało druga linię obrony i sytuacja Niemców była przesądzona. Bronili się jeszcze jednak przez 3 dni.
18 marca przy silnym wsparciu artylerii, polskie oddziały szturmem zdobyły port skąd cały czas trwała ewakuacja obrońców. Bitwa była skończona, hitlerowska twierdza padła.
Jak opowiadał mi w latach 80-tych XX w., celowniczy moździerzysta z 4 Dywizji Piechoty Stanisław Teżyk: „nastała cisza, nad miastem unosił się dym, a na głowicy portu w niebo sterczało kilkanaście długich luf niemieckiej artylerii przeciwlotniczej. To był wreszcie koniec. Płakaliśmy, tak „stare chłopy” , płakaliśmy, obejmując się wzajemnie. To był koniec, koniec piekła w którym straciliśmy tylu kolegów”.
Ogółem w bitwie o Kołobrzeg Niemcy stracili ok. 8000 żołnierzy z czego 4000 dostało się do niewoli reszta zginęła lub została ranna. Ok 2000 żołnierzy w tym dowódcę twierdzy ewakuowano drogą morską. 1 Armia WP również poniosła dotkliwe straty. Poległo 1013 żołnierzy, 2 552 zostało rannych, a 142 uznano za zaginionych bez wieści. Łącznie oddziały 1 Armii Wojska Polskiego straciły 3 807 żołnierzy i oficerów. Dla porównania w bitwie o Monte Cassino, poległo 945 polskich żołnierzy. Wojska radzieckie pozostawiły na polu boju dodatkowo 420 zabitych, spoczywają do dziś na okolicznych cmentarzach.
Za prowadzenie bitwy i uratowanie części garnizonu drogą morską oraz umożliwienie ewakuacji przeszło 80 000 cywili, płk. Fritza Wilhelma Fulride w dowództwie 3 Armii Pancernej Hitler odznaczył wysokim odznaczeniem. Pułkownikowi Fullride przyznano liście dębu do Krzyża Rycerskiego. Po drugiej stronie kilkanaście polskich jednostek i radzieckich uzyskało zaszczytne miano „kołobrzeskich”.
Po zakończeniu walk, 18 marca uroczyście Wojsko Polskie, w obecności delegacji 1 i 2 Armii Wojska Polskiego, której przewodził późniejszy premier płk. Piotr Jaroszewicz, dokonało Zaślubin Polski z Morzem. Wrzucając pierścień do morza i wbijając polską flagę w Bałtyk dokonał tego przed frontem tysięcy rozentuzjazmowanych żołnierzy kapral Franciszek Niewidziajło z 7 pułku piechoty.
To historyczne wydarzenie upamiętnia do dziś monumentalny pomnik autorstwa Wiktora Tołkina.
Warto przypomnieć, że na kanwie zmagań polskich żołnierzy o Kołobrzeg nakręcono dramat „Jarzębina Czerwona” w reżyserii Ewy i Czesława Petelskich. W filmie zagrała plejada polskich aktorów lat 60-tych z Andrzejem Kopiczyńskim, Andrzejem Łapickim, Władysławem Kowalskim, Wacławem Kowalskim i Stefanem Friedmanem na czele.
Reasumując, Pomorze Zachodnie, które po setkach lat powróciło w skład państwa polskiego przesiąknięte jest krwią polskiego żołnierza o czym świadczą liczne cmentarze wojenne. Jadąc w malownicze okolice Wałcza, Drawska, Mirosławca czy Czaplinka warto pamiętać, że zimą i wczesną wiosną 1945 roku była to arena ciężkich walk.
Zainteresowanym tematyką chcącym zobaczyć mundury i sprzęt walczących wówczas wojsk, polecam zwiedzenie Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, Muzeum Ziemi Wałeckiej w Wałczu oraz Izbę Pamięci w Zdbicach miejscu przełamania Wału Pomorskiego i Muzeum Walk o Wał Pomorski w Mirosławcu.
Autor: KRZYSZTOF PODGÓRSKI